3000 mil do Maroka
To nie był prosty wybór. Zbuntowany 3-latek, trochę ograniczony budżet i dwa miesiące wolnego. Bałkany wydały nam się zbyt turystyczne, Turcja za gorąca, a że bardzo chcieliśmy powędrować po górach wybór padł początkowo na Pireneje. Ruszyliśmy w drogę przez Alpy, gdzie zatrzymaliśmy się w rejonie Chamonix. Później przyszedł czas na Masyw Centralny, a dalej góry Sierra Nevada na południu Hiszpanii. Z czasem okazało się, że Europa zrobiła się dla naszej trójki trochę „za ciasna”. Nasze oczy skierowały się więc ku północnej Afryce… Krótki rejs przez Gibraltar i nasze stopy po raz pierwszy stanęły na Czarnym Lądzie, w Maroku.
Kraj ten pokazał nam swe dwa oblicza – niesłychanie turystyczny Marrakesz, ale też zagubione wioski w górach Atlasu, bezkresne wydmy Erg Chebi, czy sztormowe wybrzeże Atlantyku w pobliżu Sidi Ifni. Odkryliśmy czar arabskich medyn w Meknes i Tetouanie, po których wędrowaliśmy plątaniną uliczek, odwiedzając misternie zdobione medresy. Dotarliśmy do owianych legendą farbiarni w Fez. Dwa miesiące spędziliśmy bardzo aktywnie – przemierzając 13500 kilometrów nierzadko w prawie 50 stopniowym upale…
Pokaz autorstwa Anny i Marcina Szymczaków.